środa, 18 czerwiec 2025
Nierówna walka z wodą i bobrami

Mieszkaniec Miedzechowa ma już dość zalewania jego pól, a co za tym idzie szkód w uprawach. Uważa, że wszystkiemu winny jest brak należytego utrzymania rowów melioracyjnych oraz tamy bobrowe.

Na największe straty w uprawach narzeka Bogdan Kurowski, którego działki sąsiadują z wspomnianym rowem melioracyjnym i są sukcesywnie zalewane przez zalegającą w nim wodę.
 
Pieniądze zabrała woda
Rolnik, który od około trzech lat próbuje porozumieć się z Państwowym Gospodarstwem Wodnym Wody Polskie w Warszawie, szacuje, że jego szkody oscylują już na poziomie 300 tysięcy złotych. – Rozmowa z urzędnikami jest jak walka z wiatrakami, a każdy kolejny rok przynosi szkody. – mówi Bogdan Kurowski. – Urzędnicy twierdzą, że rów jest drożny, co jest zupełnie odmienne od stanu faktycznego. W takiej sytuacji nie da się uratować większości upraw.
Sprawy nie ułatwia fakt, że w terenie żerują bobry, które systematycznie budują tamę w świetle wspomnianego rowu melioracyjnego. Rolnicy próbują ją oczyszczać, ale potrzeba niewiele czasu, aby zwierzęta odbudowały żeremia. – To syzyfowa praca – żali się Bogdan Kurowski. – Gdyby wjechał tutaj ciężki sprzęt i oczyścił rów melioracyjny jak i tamę, to byłby spokój na pewien czas. Rów jest porośnięty roślinnością, a stojąca w nim woda pokryta warstwą rzęsy, co jasno wskazuje, że zalega tutaj od dłuższego czasu.
Jak relacjonuje nasz rozmówca, poziom wody jest na tyle wysoki, że uniemożliwia wjazd na pola i wykonanie jakichkolwiek zabiegów ochronnych, dlatego wiele plantacji zostało zniszczonych. Gniją korzenie drzewek, podtapiane są krzaki truskawek. – Nie dość, że nic nie zarabiamy, bo nie mamy plonów, to jeszcze musimy ponosić koszty związane z usunięciem nasadzeń – dodaje Bogdan Kurowski.
Rolnik walczy o swoje prawa w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej w Warszawie PGW Wody Polskie. Od 2018 roku systematycznie informuje o zalaniach i powstałych szkodach, wnioskując o zdecydowane działania w tym temacie, jednak bez oczekiwanego skutku. Rolnik wspomina także, że jego grunty zostały zmeliorowana dwadzieścia lat temu, ale drenacja nie może działać sprawnie poprzez zastoiska wody w rowach melioracyjnych. – Sączki z melioracji znajdują się w poziomie zalegającej wody, więc nie ma możliwości, aby spełniały swoją rolę – wskazuje Bogdan Kurowski.

Każdy powinien czyścić
Każdy rów melioracyjny stanowi część większej sieci odwodnieniowej. To właśnie dzięki niej woda jest szybciej i sprawniej odprowadzona z pól w czasie intensywnych opadów czy występowania lokalnych podtopień.
Zgodnie z art. 205 ustawy Prawo wodne, utrzymywanie urządzeń melioracji wodnych należy do zainteresowanych właścicieli gruntów, a jeżeli urządzenia te są objęte działalnością spółki wodnej działającej na terenie gminy lub związku spółek wodnych, w którym jest zrzeszona spółka wodna działająca na terenie gminy – do tej spółki lub tego związku spółek wodnych. Na tym terenie nie ma spółki wodnej oraz nie ma związku spółek wodnych - więc utrzymanie urządzeń melioracji wodnych należy do zainteresowanych właścicieli gruntów. Rozbiórka tam bobrowych służąca należytemu utrzymaniu urządzeń melioracyjnych pozostaje w gestii właścicieli gruntów, na które urządzenia melioracyjne wywierają korzystny wpływ.
Za stan rowu melioracyjnego rolnik obwinia swoją sąsiadkę, która w jego ocenie nie przeprowadza prac konserwacyjnych. Wystąpił z tego tytułu na drogę sądową w celu uzyskania odszkodowania. Rozprawa odbyła się z końcem maja, kolejną zaplanowano na styczeń. – Sąsiadka ma tutaj tylko grunty, które dzierżawi, a mieszka zupełnie gdzie indziej – dodaje Bogdan Kurowski. – Mówi nam, że ma ubezpieczenie, więc nie musi czyścić rowów.
Zapytaliśmy kobietę o stanowisko w tej sprawie. Jak twierdzi, problem tkwi dużo dalej. W jej ocenie w dalszej części rowu już na terenie Falęcina tworzy się zator, który uniemożliwia zejście wody z rowów, nawet po ich oczyszczeniu.
– Trzy lata temu wynajęłam koparkę i oczyściłam rów, ale niewiele to dało, bo woda stała dalej – przyznaje nasza rozmówczyni.
Zgodnie z art. 335 ust. 1 Prawa wodnego, kontrole stanu urządzeń wodnych przeprowadzają pracownicy wyznaczeni przez PGW WP. Inspektorzy są też upoważnieni do nakładania grzywien w drodze mandatu karnego. Zaniedbanie przez właściciela gruntów rolnych (w tym i urządzeń wodnych położonych na nich) utrzymania we właściwym stanie rowów, jak też utrudnianie przepływu wody w rowie podlegają pod wykroczenie karze grzywny, wymierzanej na zasadach i w trybie przepisów ustawy z dnia 24.08.2001 r.

Pomoże spółka, ale nie nasza
W odpowiedzi na pisma rolnika, urzędnicy PGW Wody Polskie przeprowadzili w czerwcu wizję terenową. Z protokołu wynika, że w rowie zalega „stojąca woda porośnięta rzęsą”.
Na wniosek rolnika PGW wszczęło także postępowanie w sprawie przywrócenia poprzedniej funkcji urządzeń melioracji wodnych. Finalnie jednak je umorzono, tłumacząc, że „nie można jednoznacznie stwierdzić, że rowy i powiązane z nimi urządzenia drenarskie nie działają, a jedynie okresowo mogą nie być w pełni sprawne i może to wynikać z opóźnień w prowadzeniu prac konserwatorsko utrzymaniowych”. Od decyzji mężczyzna odwołał się. Zapytaliśmy PKW Wody Polskie, czy widzi rozwiązanie tej sytuacji i pomoże rolnikowi. Jak poinformowała nas rzecznik, Urszula Tomoń, „Jedynym skutecznym rozwiązaniem sytuacji jest utworzenie przez zainteresowanych utrzymaniem przedmiotowego rowu i urządzeń, spółki wodnej zapewniającej systematyczne i prawidłowe utrzymanie obiektów melioracyjnych i ich sprawne funkcjonowanie. Wody Polskie nie posiadają prawnie kompetencji do wykonywania koniecznych prac na prywatnych obiektach melioracyjnych ani nie mają możliwości wykonania ich odpłatnie, jako usługi.”
– Ja nie oczekuję, że Wody Polskie oczyszczą rów, liczyłem, że wydadzą decyzję nakazującą jego oczyszczenie, co miałoby jakikolwiek skutek prawny – mówi Bogdan Kurowski.
Rzecznik jednocześnie podkreśla, że pracownicy Wód Polskich nie mają obowiązku kontrolowania prowadzenia prac konserwacyjnych i utrzymaniowych urządzeń wodnych w tym urządzeń melioracji wodnych, a jedynie uprawnienie do sporadycznego wykonania kontroli i oceny. 15 kwietnia tego roku, dyrektor zarządu Zlewni w Warszawie PGW Wody Polskie poinformował sąsiadkę Bogdana Kurowskiego oraz innych właścicieli przedmiotowego rowu o ciążącym na nich obowiązku wynikającym z art. 188 ustawy z dnia 20 lipca 2017 r. Prawo wodne i możliwych konsekwencjach jego nie wykonywania.
– Wydanie decyzji jest możliwe, jednak jest to procedura długotrwała i skomplikowana, wymagająca powołania biegłych i opracowania ekspertyz. – informuje Urszula Tomoń.

Nierówna walka z wodą i bobrami
Średnia ocena 0, najwyższa ocena 5 z 0 głos/ów